8 lat później
Marmurowy nagrobek ja co roku prawie że ugina się pod ciężarem wieńców. Czujesz ciężkie ręce Ignaczaka na swoich ramionach. Spoglądasz w Jego oczy.
- Myślisz, że jest mu tam dobrze ?
- Myślę, że tak. - siada na na drewnianej ławeczce i przyciąga Cię do siebie. Wtulasz się w niego i pozwalasz słonym łzom spływać po policzkach.
- Śnił mi się wczoraj. - nie odpowiadasz wpatrujesz się w niego. - Pamiętasz tę kawiarenkę w Częstochowie ? Jedliśmy tam często steki. Śniło mi się, że tam siedzieliśmy, rozmawialiśmy o tym samym. Śmiał się. Pamiętasz jak bardzo się wtedy śmiał, kiedy cały stek wylądował na Twojej nowej białej sukience ? Śmiał się wtedy tak jak jeszcze nigdy.
- Brakuje mi go.
- Mi też. Czasem mam wrażenie, że jest obok.
- Wiem Krzysiek, wiem. - spoglądasz na jeden z przyniesionych przez kibiców wieniec i po raz pierwszy od 8 lat z tak dużą siłą uderza Cię tęsknota.
- Robi się zimno, wracamy ? - nie odpowiadasz wstajesz z ławki i ostatni raz dotykasz zimnego nagrobka. Tak bardzo zimnego. Zupełnie nie pasującego do ciepłego i dobrego serca przyjaciela. Drobna łza spada na przyniesionymi przez was czerwony lampion. Czujesz delikatne pociągnięcie za rękę. Ostatni raz spoglądasz na napis "olimpijczyk" i tak bardzo nie możesz uwierzyć mimo upłyniętych 8 lat, że ominęły go 2 olimpiady.
Idziesz wąskimi ścieżkami pomiędzy grobami za Igłą, który kołysze się z boku na bok.
Wieczorem układasz się w hotelowym łóżku. Krwawisz. Krwawisz jak pęknięta żyła. Krwawisz, a żaden gazik nie pomaga. Nic nie pomaga. Nikt nie zastąpi Go. Nie radzisz sobie. Po prostu. Krzysiek daje radę, bo ma żonę, ma siatkówkę. A po za tym zawsze był silny. To Ty byłaś najsłabsza w całej waszej trójce. I tak już pozostało. I pozostanie na zawsze.
Osiem lat. Osiem długich lat. Lat oczekiwań, bólu, tęsknoty.
Lat sukcesów i porażek, smutków i szczęścia.
A w tym wszystkim nie ma Go. Tego, który najbardziej zasługiwał na to aby być.
Ciepło kołdry rozgrzewa Twoje ciało, wpatrujesz się w żółtawy sufit i przypominasz sobie.
Przypominasz sobie chwilę, kiedy Go poznałaś.
Świeciło wtedy tak bardzo żółte, gorące słońce.
Wrzesień. Biała koszulka wciśnięta w czarną, plisowana spódniczkę. Rumiane policzki i błyszczące oczy. Pierwszy dzień w gimnazjum. Wracałaś wtedy z koleżanką poznaną jeszcze w podstawówce do domu. Szłyście do Ciebie na kawę. To było takie dorosłe.
Piłyście kawę, ale tylko wtedy gdy rodziców nie było w domu.
A to był taki dzień. Ojciec miał na dzienną zmianę, a matki nie było.
I tego się trzymajmy. Po prostu jej nie było.
Wysoki, bardzo wysoki chłopiec o ciemnych brązowych włosach.
Tak, ten wzrost pierwszy rzucił Ci się w oczy.
Był taki inny niż wszyscy. Twój nowy sąsiad. A późniejszy przyjaciel.
Arek. Arek Gołaś.
Jak się przedstawił.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień tak cudowny :)
Bo najlepszy przyjaciel jest przy Tobie nawet wtedy, kiedy całemu światu nie chce się Ciebie słuchać.
Z Darią <3
- Myślisz, że jest mu tam dobrze ?
- Myślę, że tak. - siada na na drewnianej ławeczce i przyciąga Cię do siebie. Wtulasz się w niego i pozwalasz słonym łzom spływać po policzkach.
- Śnił mi się wczoraj. - nie odpowiadasz wpatrujesz się w niego. - Pamiętasz tę kawiarenkę w Częstochowie ? Jedliśmy tam często steki. Śniło mi się, że tam siedzieliśmy, rozmawialiśmy o tym samym. Śmiał się. Pamiętasz jak bardzo się wtedy śmiał, kiedy cały stek wylądował na Twojej nowej białej sukience ? Śmiał się wtedy tak jak jeszcze nigdy.
- Brakuje mi go.
- Mi też. Czasem mam wrażenie, że jest obok.
- Wiem Krzysiek, wiem. - spoglądasz na jeden z przyniesionych przez kibiców wieniec i po raz pierwszy od 8 lat z tak dużą siłą uderza Cię tęsknota.
- Robi się zimno, wracamy ? - nie odpowiadasz wstajesz z ławki i ostatni raz dotykasz zimnego nagrobka. Tak bardzo zimnego. Zupełnie nie pasującego do ciepłego i dobrego serca przyjaciela. Drobna łza spada na przyniesionymi przez was czerwony lampion. Czujesz delikatne pociągnięcie za rękę. Ostatni raz spoglądasz na napis "olimpijczyk" i tak bardzo nie możesz uwierzyć mimo upłyniętych 8 lat, że ominęły go 2 olimpiady.
Idziesz wąskimi ścieżkami pomiędzy grobami za Igłą, który kołysze się z boku na bok.
Wieczorem układasz się w hotelowym łóżku. Krwawisz. Krwawisz jak pęknięta żyła. Krwawisz, a żaden gazik nie pomaga. Nic nie pomaga. Nikt nie zastąpi Go. Nie radzisz sobie. Po prostu. Krzysiek daje radę, bo ma żonę, ma siatkówkę. A po za tym zawsze był silny. To Ty byłaś najsłabsza w całej waszej trójce. I tak już pozostało. I pozostanie na zawsze.
Osiem lat. Osiem długich lat. Lat oczekiwań, bólu, tęsknoty.
Lat sukcesów i porażek, smutków i szczęścia.
A w tym wszystkim nie ma Go. Tego, który najbardziej zasługiwał na to aby być.
Ciepło kołdry rozgrzewa Twoje ciało, wpatrujesz się w żółtawy sufit i przypominasz sobie.
Przypominasz sobie chwilę, kiedy Go poznałaś.
Świeciło wtedy tak bardzo żółte, gorące słońce.
Wrzesień. Biała koszulka wciśnięta w czarną, plisowana spódniczkę. Rumiane policzki i błyszczące oczy. Pierwszy dzień w gimnazjum. Wracałaś wtedy z koleżanką poznaną jeszcze w podstawówce do domu. Szłyście do Ciebie na kawę. To było takie dorosłe.
Piłyście kawę, ale tylko wtedy gdy rodziców nie było w domu.
A to był taki dzień. Ojciec miał na dzienną zmianę, a matki nie było.
I tego się trzymajmy. Po prostu jej nie było.
Wysoki, bardzo wysoki chłopiec o ciemnych brązowych włosach.
Tak, ten wzrost pierwszy rzucił Ci się w oczy.
Był taki inny niż wszyscy. Twój nowy sąsiad. A późniejszy przyjaciel.
Arek. Arek Gołaś.
Jak się przedstawił.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień tak cudowny :)
Bo najlepszy przyjaciel jest przy Tobie nawet wtedy, kiedy całemu światu nie chce się Ciebie słuchać.
Z Darią <3
O muj boze zaraz sie porycze strasznie smutny ten rozdzial
OdpowiedzUsuńswietne, smutne ale dobre.
OdpowiedzUsuńNiby smutny ale dobry, fajny i ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńKlaudia
Dobry rozdział, chociaż tak smutny...
OdpowiedzUsuń