czwartek, 23 stycznia 2014

Epilog

Brunatny kożuch okrywa Twoje zmarznięte ciało. Otwierasz zmęczone powieki i nagle czujesz jak robi Ci się niewyobrażalnie ciepło. Wstajesz z białej, kompletnie nie znanej Ci kanapy. 
Uśmiechasz się promiennie i już wiesz.
- Jesteś.
- Tak.
- Za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie. 
- Ale
- Wracaj. Wracaj. Wracaj. Wracaj. 
- Ale
- Nie bój się ułoży się. Wróć.
- Arek.

Gorący, twardy asfalt wrzynający Ci się w plecy. Dźwięk karetki i twarz Krzyśka. Jednego z Twoich przyjaciół. Twoich przyjaciół, których tak bardzo kochasz. 
Kochasz i wiesz, że to dla nich musisz dać radę. 

Przyjaźń to prawda, która sama się narzuca. 
Przyjaźń to nie rzecz, przyjaźń to stan. 
Przyjaźń to miłość.
Przyjaźń to wszystko co mam. 
Przyjaźń jest kiedy reszta gaśnie.
Przyjaźń brzmi kiedy inność cichnie. 
Przyjaźń to chwila, nie chwile to chwila.
Chwila, która sprawia że wiesz iż jesteś ważna.
Ważna dla przyjaciela. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że udało mi się ukazać tę przyjaźń tak jak chciałam. Czyli przyjaźń po przejściach, po załamaniach, kłótniach, który mimo wszystko wciąż istnieje. Bo tylko taką przyjaźń można nazwać prawdziwą. 


---------------------------------------------------


Blance 
Bo tylko przy niej nie wstydzę się płakać. 
Bo kocha mnie pomimo tego jaka jestem.
Bo z nią zabawa jest najlepsza. 
Bo to ona była pierwszą osobą na świecie, z którą się pobiłam. 
Bo jest najwspanialszą siostrą na świecie.

Milenie 
Bo chce jej się słuchać jak klnę na cały świat. 
Bo jest moim największym kibicem i pamiętnikiem w jednym. 
Bo zawsze mogę na nią liczyć.
Bo trzymała mnie za rękę, kiedy walił mi się świat. 

Adzie
Bo potrafię się przed nią otworzyć mimo naszej bardzo krótkiej przyjaźni.
Bo rozśmiesza mnie, kiedy całe lekcje spędza na nuceniu piosenek, które sprawiają że ze śmiechu trzęsę się jak galareta. 
Bo kocham jak gotuje ! 
Bo to z nią seanse filmowe na plebanii są najlepsze. 

Darii
Bo pomimo wzlotów i upadków naszej przyjaźni zawsze do siebie wracamy.
Bo jest osobą, z którą kochać pić kawę wpieprzajac lody oreo ! 
Bo nigdy nie byłyśmy ze sobą tak blisko jak teraz. 
Bo jej arie operowe w gimnazjalnej toalecie były jednym z takich wspomnień, który nigdy mi nie umkną. 
Bo ufam jej tak bardzo, że aż zaczyna mnie to przerażać. Xd

Olce
Bo uwielbiam jej śmiech !
Bo nasz ostatni wypad do ciucha był najlepszym na świecie.
Bo to z nią rowerowe wypady w grudniu mają sens. 

Piotrkowi 
Bo tak jak ja ma bzika na punkcie siatkówki. 
Bo to z nim szkole murzynów. Xd
Bo uwielbiam jak mięknie, kiedy się o coś spieramy. 
Bo jest najlepszym przyszywanym bratem na świecie ! 

Kubie 
Bo chodziliśmy do jednej klasy aż 13 lat !
Bo chemia w gimnazjum z "pipetą", tajemnicami byłą najlepszą i najciekawszą lekcją na świcie !
Bo kocham z nim tańczyć. 
Bo pomimo wszystkich moich dziwactw i humorów jest ze mną wciąż i wiem że będzie zawsze. 
Bo przyjaźń damsko-męska istnieje ! 
Bo jesteśmy najbardziej problemowymi ludźmi na świecie. 
Bo moje życie bez niego nie byłoby takie samo. 

Patrykowi
Bo zawsze będzie "mój". 
Bo to tak jak z Bolkiem i Lolkiem, mimo iż nie jesteśmy już parą to oddzielnie to nie to samo. 
Bo z przerwami byliśmy ze sobą 5 lat. 
Bo nie wiem jak zdołał ze mną wytrzymać.
Bo jest kimś komu nie potrafię powiedzieć "jest ok" gdy tak naprawdę wali mi się świat. 


Ósemka ludzi, która sprawia że jestem szczęśliwa, bo to oni kochają mnie tak jak nikt na świecie. Bo wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Bo niektórzy są dla mnie ważni od kilku miesięcy, innych znam całe życie, a przynajmniej tak mi się wydaje. I to chyba tyle, bo ich trzeba poznać by wiedzieć jak cudownymi są osobami. 

KONIEC

Dziwne. Dziwne jest dla mnie to iż to ostanie opowiadanie, ostatnie słowa, westchnienia w blogowej sferze. Jakieś to niewyobrażalne, wręcz nierealne. 
Idalia Makowska "narodziła się" 26 października 2012 roku, a wraz z nią siedem opowiadań. Nie ze wszystkich jestem dumna a nawet zadowolona, teraz zbiegiem czasu pozmieniałabym w większości bardzo dużo. Ale takie je polubiliście, niedoskonałe. Może trochę oklepane pytanie, ale co zyskałam dzięki blogowaniu ? 
Po pierwsze częściej mój umysł pracował, a wyobraźnia kreowała sytuacje dzięki czemu w ciągu tego 1,5 roku zdobyłam nagrody w 3 konkursach ogólnopolskich literackich. 
Po drugie stałam się bardziej otwarta na poznawanie nowych ludzie.
Po trzecie dzięki tej otwartości i blogom poznałam bardzo dużo cudownych ludzi. Osoby z całej Polski, które sprawiały że na moją twarz wkradał się uśmiech, ale też osoby które przez ten czas stały się moimi przyjaciółmi. Bo pomimo tysięcy dzielących nas kilometrów zawsze wiedziałam, że w razie problemu mam się do kogo zwrócić. 
Ten blogger powyciągał mnie z potwornych sytuacji, bo te półtorej roku był jak dotąd najcięższych w moim życiu. Straciłam w wypadku samochodowym przyjaciela, przeżywałam straszne miesiące z moimi przyjaciółkami, mój chłopak wyprowadził się z Polski i straciłam najcenniejszą mi rzecz. Tenis. Poprzez kontuzję, która sprawiła że mój nadgarstek już nigdy nie będzie pracował normalnie. Ale oprócz tego było milion codziennych problemów, od których chociaż na paręnaście minut mogłam się oderwać zatapiając się całkowicie w życia moich bohaterów. 
I dziękuję wam za to ! 
DZIĘKUJĘ za to że ze mną byłyście, bo gdybyście nie czytały tego co wszyło spod moich palców zapewne musiałabym sobie inaczej dać radę może w gorszy sposób. 
Nawet nie wiecie jak jestem wam wdzięczna, za każdy komentarz, wejście, za każdy uśmiech. 
Za siedem opowiadań i za to że posty były przyjmowane z entuzjazmem. 
Fakt nie wszystkie komentarze mi się podobały, niektóre mnie wręcz irytowały ale nawet za te jestem wam niesamowicie wdzięczna. Naprawdę. 
DZIĘKUJĘ że ze mną wytrzymałyście te 1,5 roku ! To był ciężki jak już mówiłam czas, ale też wspaniały także dzięki wam. 
Trochę się zmieniłam, nie tylko mi chodzi o fryzurę, ale także z charakteru, ukształtowałyście mnie. 
Dziękuję tym które były ze mną od początku, które przeczytały każde 7 opowiadań, ale dziękuję też tym dla których to opowiadanie jest pierwsze. Poniżej zostawiam wam link, na którym znajdują się pozostałe opowiadania i jednocześnie zachęcam czy to do powrócenia do nich czy też do przeczytania po raz pierwszy. 

http://idalia-makowska.blogspot.com/p/moje-blogi.html

Dziękuję wam po raz ostatni i życzę powodzenia ! Powodzenia w życiu, w każdej sferze ! Bo każda z Was z nas na to zasługuje ! 
Ukłony i oklaski dla was !


Za to, że byłyście i we mnie nie zwątpiłyście. 

"Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne.. Tylko dziś jest twoje." 
                                              Jan Paweł II


Kontakt : 
GG : 47762285
E-mail : idalia.makowska@vp.pl
 Przez jakiś czas jeszcze będzie można się ze mną skontaktować myślę, że potem przestane po prostu wchodzić czy na gg czy na e-mail. Ale mimo to piszcie, bo kiedyś odpowiem na 100 % :) Żegnam. 
Po raz ostatni

Idalia Makowska
czyli Ola.

P.S 
Kiedyś powrócę. Obiecuję. Ale pod innym pseudonimem. 

piątek, 17 stycznia 2014

V


Jasna czerwień ożywia Twoje spragnione tęczówki. 
Wygładzasz dłonią jaskrawą spódnicę patrząc w obiektyw. Zawsze to robisz. Zawsze komuś coś udowadniasz. 
Nienawidziłaś jej.
 Błąd. 
 Nienawidzisz jej nadal.
 I kiedy oglądasz jej twarz na rozkładówkach gazet czujesz niebezpieczne podniecenie, że jesteś kimś lepszym. Jesteś Dominiką Kaczorowską, twarzą największej agencji modelek na świecie, jesteś tą ostatnią, która wychodzi na pokazie. Jesteś twarzą każdego wybiegu. 
Nie ona.
Ty. 
I to dzięki niemu. Dzięki przyjacielowi, który uczynił Cię osobą wierzącą w siebie. 
Dzięki Krzyśkowi.

Ostatni ostry flesz. Błysk tak bardzo przypominający Ci migawki dzieciństwa, kiedy to przebierali Cię w sukienki, kiedy pozowałaś do zdjęć dwóm przyjaciołom tak bardzo zafascynowanym aparatem.

Ciemnym samochodem, kiwając w takt muzyki płynącej z radia pokonujesz trasę do domu przyjaciela. Po chwili witasz Go pocałunkiem zahaczając o malinowe usta, przytulasz do siebie Iwonę. Dajesz Sebastianowi samochód, a Dominice nową porcelanową lalkę do kolekcji, przywiezioną z Mediolanu. 
Siadasz w Ignaczakowym salonie, popijając słodzoną czterema łyżeczkami cukru herbatę, Twoje usta błądzą, wykrzywiają się w grymas, uśmiechają, śmieję. Patrzysz na ich wesołe twarze, tak bardzo skupione na Twojej sztucznej twarzyczce. Sztucznej z nadmiaru pudru.
Kiedy dzieci usypiają, kiedy mrok wypełnia przestrzeń za oknem, kiedy czerwone wino buzuję w Twoim umyśle siadasz za kierownicą. Łapiesz zbyt mocno rączkę kierownicy, przekrzywiasz głowę i mimo wrzasku Krzyśka odjeżdżasz w stronę centrum. 
Błyski świateł i trzask.

Ten trzask, który tak dobrze znasz. Ten trzask, który usłyszałaś w chwili, kiedy drzwi się zamknęły, a za nimi zniknęła postać Twojej matki. Matki, której dziś nienawidzisz. Wtedy podziwiałaś. 
Matki, która była spełnieniem erotycznych marzeń każdego mężczyzny, matki porównywanej do Marilyn Monroe.
Matki, która w zaciszu domu była pijaczką, narkomanką, matką która biła Cię nieustannie. Matką, która sprawiła że jesteś tak słaba, słaba jak wafel lodowy. 


------------------------------------------------------------------------------------------------

UWAGA !
W ŚRODĘ POJAWIĄ SIĘ DODATKI NA KAŻDYM MOIM ZAKOŃCZONYM BLOGU !! 
A tutaj rozdział ukarzę się w czwartek ! 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

IV


Kłócisz się z nim. 
Wybuchasz płaczem. 
Wybiegasz. 

Czasem tak jest, że po prostu się nie dogadujecie, że Ty ranisz jego a on Ciebie. 
Nadchodzi wtedy burza i mocno wieje. 

Wiatr. 
Siedzisz w Jego domu. Śmiejecie się. Oglądacie film i nagle światła gasną, telewizor z hukiem wyłącza się. A ty wtulasz się w ramiona Krzyśka. Nienawidzisz takich chwil, Momentów, które przyprawiają o dreszcz. Chichoczę Ci cicho we włosy. Gładząc ramie. Schodzi jego tata i informuje o chwilowym zwarciu, a po chwili znów pokój wypełnia światło. I jest dobrze.

- Doma ! - przystajesz, odwracasz się w jego stronę. - Przepraszam.
- Ja też. - obejmujesz swoją ostoje bezpieczeństwa. 
Bo czasem nawet z osobami, które kochamy dochodzi do zgrzytów, niemiłych słów, ale mimo tego nigdy nie możemy zapomnieć, że to nie po prostu ludzie, to przyjaciele. 
Osoby, które poświęciły dla Ciebie dużo, tak jak i Ty poświęciłaś coś dla nich. 
Przyjaciele, którzy są mimo iż reszta odchodzi. 
I należy ich kochać. 
Mocno Cię obejmuje. Jakby trzymał Cię w więzieniu, ale przyjemnych. Całkowicie. 

Więzienie. 
Kto jak nie Krzysiek mógł wpaść na taki pomysł, prawda ? Stary opuszczony dom. Chcieliście po prostu obejrzeć. Ty, Krzysiek, Arek, Iwona. 
Skąd mogliście wiedzieć, że on tylko wygląda na opuszczony, przecież nawet nie mieszkaliście w tej dzielnicy ? 
Przechodząc pod drobnym łańcuszkiem chichotaliście, co chwile wybuchając głośniejszym śmiechem. Nawet dokładnie nie pamiętasz, kiedy zaczął szczekać pies, a z budynku wybiegł rozwścieczony mieszkaniec. Wszystko działo się tak szybko i nim się obejrzeliście całą czwórką siedzieliście w miejskim areszcie. Dostaliście upomnienie od władz i karę na wychodzenie z domów od rodziców, ale mimo to był to jeden z najzabawniejszych momentów w Twoim życiu.  

- Napijesz się coli ? - uśmiecha się patrząc w Twoje oczy. Kiwasz łagodnie głową, a po chwili siedzisz w Jego mieszkaniu delektując się czarnym napojem i cukierkami przywiezionymi przez siatkarza z ostatniego ligowego meczu. A w tle słychać krzyki ignaczakowych dzieci. I kochasz ten stan. Stan, kiedy jesteś wśród przyjaciół. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak czasu.............. 
Studniówka i operacja w jednym tygodniu to nie najlepsze wyjście hahaha 
Trzymajcie kciuki za sobotę ! Oby wszystko poszło jak należy ! 

Przy okazji rozwiewam wasze jakieś wymyślne rzeczy hahah
 Nie wsadzajcie miłości tam gdzie jej nie ma, owszem tu jest ale miłość jaka istnieje w przyjaźni. Ten blog jest o PRZYJAŹNI !!!!!!!! 
Nie doszukujcie się podtekstów, bo ich nie ma !!!!!!!!!!!!!

Nakrzyczałam i wystarczy. hahah
Cześć :)
Idula. ;3

piątek, 10 stycznia 2014

III


Kabina prysznicowa wypełnia się parą.
Paryż. 
Jak bardzo tęskniłaś za tym miastem, za tymi wybiegami, za croissantami, za kawą przy Placu de la Concorde, za uśmiechami paryżan. I miłością.
 Miłością, która aż syczy z tego miasta, niczym płomień z kominka. 

Kiedy opatulasz ciało puchowym ręcznikiem na zlewie zaczyna wibrować telefon. Podnosisz go, uśmiechasz się i przykładasz do ucha. 
- Jak tam ? 
- Zaraz idę na próbę przed pokazem, a tam ?
- Zaraz idę na trening. 
- Pozdrów chłopaków. 
- Ty dziewczyny. - wybuchasz śmiechem. 
- Nie wywracaj oczami. 
- Skąd wiesz ?
- Krzysiu znam Cię od dziecka.
- Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też.
- Powodzenia, hej. - nie odpowiadasz wciskasz czerwoną słuchawkę, wpatrując się w lustro. 
Rumiane policzki. 

Ostatnia lekcja. Matematyka. Wybiegasz z sali, popychając brunetkę z równoległej klasy. Warczysz przepraszam, na co ta odpowiada Ci niemiłym spieprzaj. 
Iwona. 
Wasz początek ? Nie najlepszy, do czasu. Do czasu aż poznała Krzyśka, a jego blade policzki zaczęły się rumienić. Twoja jedyna przyjaciółka. Iwona. 


Patrzysz na swoją menadżerkę, która posyła Ci kąsliwą uwagę, czepiając się Twojego odżywiania. Podnosisz w górę jedną brew, przekrzywiając głowę, na co wybucha śmiechem, szczypiąc Cię w leżącą na stole rękę. 
Mania. 
Jest z Tobą od początku Twojej kariery. Ale jest tylko pracownicą, mimo iż kiedyś się starałaś. Pragnęłaś abyście zostały kimś bliskim, zwłaszcza wtedy, kiedy odszedł Arek. A Ty nie mogłaś się pozbierać. Ale to nie było to. To nie było to samo co z nimi. Nie było tego śmiechu, łez, żartów, zaczerwienień, ale najważniejsze. Nie było tej miłości. Miłości jaką jest przyjaźń. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co tam u Was słychać ? 
Od razu mówię, że w przyszłym tygodniu rozdział pojawi się we wtorek i piątek. :)
I no właśnie, mam dla Was NIESPODZIANKĘ ! 
Ze powodu mojego końca w blogowej sferze na każdym ZAKOŃCZONYM już moim blogu pojawi się dodatek, jestem w trakcie pisania ich więc myślę, że pojawią się one coś koło poniedziałku (  20 stycznia ), a może wcześniej.

Pozostańcie na linii, bo niedługo stąd zniknę :P 
Idala :)

wtorek, 7 stycznia 2014

II


Park, restauracja, ulica. 
Wszędzie czujesz się niewyobrażalnie pusto.
Tak pusto jak w nowo kupionej szklance. 
Jak w basenie bez wody. 

Basen. Uśmiechasz się. 
Błękit wody. Smród. Ten niewyobrażalny smród chlorowanej wody. 
I ten, który był Twoim sąsiadem. 
Ćwiczyłaś wtedy, bo nie przyjęto Cię do sesji, bo miałaś złe wymiary w talii. 
Ty ćwiczyłaś, on na brzegu śmiał się z kolegą. 
Spodobał Ci się ten drugi. Był zupełnie inny niż Arek. 
Podeszłaś. 
Zrobił na Tobie duże wrażenie, bo cały czas się śmiał. Cały czas żartował. Wszędzie było go pełno.
Krzysiek. Krzysiek Ignaczak. 
Tak się przedstawił. 
Twoi dwaj koledzy, wtedy. Dziś przyjaciele. 

Tamten dzień nad basenem zmienił Twoje życie. 
Już nie byłaś sama. 
Nie było tylko Dominiki Kaczorowskiej. 
Wtedy pierwszy raz poczułaś, że nie jesteś samotna. Że ktoś Cię kocha. Wtedy zrozumiałaś to, czego nie potrafiłaś pojąć przez lata. 
Zrozumiałaś co to miłość. Co to przyjaźń. 
Od tamtej pory byłaś Ty Dominika Kaczorowska, ten który napędzał cały motor waszej przyjaźni Krzysiek Ignaczak i ten, którego dziś już z wami nie ma, chociaż być powinien. Ten spokojny, ale wesoły Arek Gołaś. 

Połykasz czarną kawę. Czarna jak smoła. Czarna jak grudka ziemi. Czarna jak orszak żałobny. Czarna jak Twoje życie. 
- Dominika. - ten głos i ten uśmiech. Twarz przyjaciela. 
- Krzysiek. - wstajesz, wtulasz się w ramiona Ignaczaka. 
- Co się dzieje ? 
- Nie potrafię sobie poradzić. - spuszczasz głowę, tak jakbyś się wstydziła. - Ty dałeś jakoś radę, ja nie umiem. 
- Wiesz jak sobie poradziłem ? - zadaje Ci pytanie, na które Ty w żaden sposób nie potrafisz wymyślić odpowiedzi. - Przypomniałem sobie jak zawsze pragnął naszego szczęścia. Teraz też tego pragnie. Chce abyśmy byli szczęśliwi, Ty również. - ściska moja dłoń, leżącą na stole. 
Jego oczy błyszczą. Błyszczą tak jak tego pamiętnego dnia, kiedy Twoje wargi po raz pierwszy zasmakowały warg innej osoby. Warg Krzyśka. 
Wtedy zostaliście parą, parą której On, Arek Gołaś kibicował najbardziej.
Przypominasz sobie jaki smutek zagościł w Jego oczach, kiedy oznajmiliście mu że to koniec. Że pomyliliście miłość z przyjaźnią. 
I od tamtej pory byliście już tylko, a może aż przyjaciółmi, bo tacy przyjaciele jak Arek i Krzysiek nie zdarzają się codziennie. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Idalka nie może dzisiaj dodać wpisu, gdyż ponieważ uczy się kotek na sprawdzian z geografii. W sumie to ja też powinnam. To może poczekać. Chciałam napisać tutaj kilka swoich słów, ale jednak nie mam czasu, żeby jakoś je ubarwić, więc może innym razem.


"wiesz kto to przyjaciel ? przyjaciel to osoba od której nie wymagasz by Cię kochała, bo i tak Cię kocha. nie wymagasz by przy Tobie była, bo i tak przy Tobie jest. nie wymagasz, żeby z Tobą płakała, bo i tak płacze. nie wymagasz zaproszeń, bo zawsze czujesz się zaproszony. przyjaciel to osoba, która nigdy nie będzie chciała Cię zranić.I wiesz ze zawsze możesz na nią polegać i nigdy cie nie zostawi."


Dziękuję za to, że choć inni odeszli, Ty zostałaś <3





piątek, 3 stycznia 2014

I


8 lat później

Marmurowy nagrobek ja co roku prawie że ugina się pod ciężarem wieńców. Czujesz ciężkie ręce Ignaczaka na swoich ramionach. Spoglądasz w Jego oczy. 
- Myślisz, że jest mu tam dobrze ? 
- Myślę, że tak. - siada na na drewnianej ławeczce i przyciąga Cię do siebie. Wtulasz się w niego i pozwalasz słonym łzom spływać po policzkach. 
- Śnił mi się wczoraj. - nie odpowiadasz wpatrujesz się w niego. - Pamiętasz tę kawiarenkę w Częstochowie ? Jedliśmy tam często steki. Śniło mi się, że tam siedzieliśmy, rozmawialiśmy o tym samym. Śmiał się. Pamiętasz jak bardzo się wtedy śmiał, kiedy cały stek wylądował na Twojej nowej białej sukience ? Śmiał się wtedy tak jak jeszcze nigdy. 
- Brakuje mi go. 
- Mi też. Czasem mam wrażenie, że jest obok. 
- Wiem Krzysiek, wiem. - spoglądasz na jeden z przyniesionych przez kibiców wieniec i po raz pierwszy od 8 lat z tak dużą siłą uderza Cię tęsknota. 
- Robi się zimno, wracamy ? - nie odpowiadasz wstajesz z ławki i ostatni raz dotykasz zimnego nagrobka. Tak bardzo zimnego. Zupełnie nie pasującego do ciepłego i dobrego serca przyjaciela. Drobna łza spada na przyniesionymi przez was czerwony lampion. Czujesz delikatne pociągnięcie za rękę. Ostatni raz spoglądasz na napis "olimpijczyk" i tak bardzo nie możesz uwierzyć mimo upłyniętych 8 lat, że ominęły go 2 olimpiady.
 Idziesz wąskimi ścieżkami pomiędzy grobami za Igłą, który kołysze się z boku na bok. 

Wieczorem układasz się w hotelowym łóżku. Krwawisz. Krwawisz jak pęknięta żyła. Krwawisz, a żaden gazik nie pomaga. Nic nie pomaga. Nikt nie zastąpi Go. Nie radzisz sobie. Po prostu. Krzysiek daje radę, bo ma żonę, ma siatkówkę. A po za tym zawsze był silny. To Ty byłaś najsłabsza w całej waszej trójce. I tak już pozostało. I pozostanie na zawsze. 
Osiem lat. Osiem długich lat. Lat oczekiwań, bólu, tęsknoty. 
Lat sukcesów i porażek, smutków i szczęścia. 
A w tym wszystkim nie ma Go. Tego, który najbardziej zasługiwał na to aby być. 

Ciepło kołdry rozgrzewa Twoje ciało, wpatrujesz się w żółtawy sufit i przypominasz sobie. 
Przypominasz sobie chwilę, kiedy Go poznałaś. 
Świeciło wtedy tak bardzo żółte, gorące słońce. 

Wrzesień. Biała koszulka wciśnięta w czarną, plisowana spódniczkę. Rumiane policzki i błyszczące oczy. Pierwszy dzień w gimnazjum. Wracałaś wtedy z koleżanką poznaną jeszcze w podstawówce do domu. Szłyście do Ciebie na kawę. To było takie dorosłe. 
Piłyście kawę, ale tylko wtedy gdy rodziców nie było w domu. 
A to był taki dzień. Ojciec miał na dzienną zmianę, a matki nie było. 
I tego się trzymajmy. Po prostu jej nie było. 
Wysoki, bardzo wysoki chłopiec o ciemnych brązowych włosach. 
Tak, ten wzrost pierwszy rzucił Ci się w oczy. 
Był taki inny niż wszyscy. Twój nowy sąsiad. A późniejszy przyjaciel. 
Arek. Arek Gołaś. 
Jak się przedstawił. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzień tak cudowny :) 
Bo najlepszy przyjaciel jest przy Tobie nawet wtedy, kiedy całemu światu nie chce się Ciebie słuchać. 
Z Darią <3